Kraina snów. Niezmierzony obszar, w którym rządzi nasza
wyobraźnia. Dla niektórych to kraina marzeń, dla innych, co rusz coś nowego.
Niektórzy kreują tu swoje aspiracje, inni zaś zatrzymują ten świat na chwile
odpoczynku. Dzięki takiemu czemuś, każdy z nas może oderwać się od codziennych
problemów i znów poczuć, co to znaczy szczęście. Niestety, nawet jakbyśmy
bardzo chcieli nierealne jest to, że kiedyś zostaniemy w tym świecie na zawsze.
Gdzie jestem?
Siedzę na kamieniach. Wszędzie ciemno, nic nie widzę.
Co się stało?
Ostatnie, co pamiętam to światła tira jadącego w naszą
stronę.
Umarłam?
Zimno. Mętlik w głowie.
Nie jestem w stanie myśleć racjonalnie. Kap kap kap. Pojedyncze
dźwięki do mnie dochodzą. Podnoszę rękę, żeby sprawdzić czy mogę się ruszać. Ku
mojemu zdziwieniu kończyny mam w porządku. Unoszę lekko głowę do góry. Próbuje
odszukać jakieś małej plamki światła, niestety na marne. Całkowity mrok mnie
przeraża, czuje się jakbym oślepła. A może to się właśnie wydarzyło?
Skupiam się i próbuje wychwycić jakieś odgłosy. Kropelki
kapiące z góry, rozbijające się na ziemi. Szum wiatru, który wieje i miło
ochładza twarz. Kroki. Ktoś idzie a raczej biegnie w moją stronę. Jestem
podekscytowana jednocześnie bojąc się nowego przybysza. Serce bije szybciej,
oddech mi przyśpieszył. Ucichły. Nieznajomy się zatrzymał.
Bum.
Wielki wybuch odrzucił mnie na kilka metrów. Czuje jak mocno
odbijam się od czegoś i padam na ziemie. Szumi mi w głowie i dzwoni w uszach. Odwracam
głowę i czuje jak ktoś mnie szybko podnosi. Wydaje z siebie przepełniony bólem
jęk. Znowu lecę. Tym razem to jest przyjemniejsze i mniej bolesne. Zaciskam
mocno powieki. Coś słodkiego kapie mi z ust. Cichy szept do ucha: Zaraz będzie
dobrze, uratujemy cię. Zatrzymaliśmy się.
Ktoś świeci mi czymś po oczach.
-Nazywam się Sakura Haruno, pomogę ci tylko musisz być
silna.
Zemdlałam, oddech ucicha, serce zwalnia.
Odchodzę.